Petra
Praca taksówkarza ma sporo zalet, brak szefa mówiącego, co i jak zrobić, wolność ubioru, poznawanie nowych, przeważnie miłych ludzi no i codziennie świeże pieniądze. Niestety ma też sporą wadę a jest nią czas pracy. Pracując 5 dni w tygodniu po 12 godzin skazuje na wegetację, nie daje się nawet odłożyć na urlop, dopiero praca 7 dni w tygodniu po 12 godzin daje pewien luz, pytanie jak długo wytrzymam?. Był koniec grudnia, postanowiłem dać gazu by zebrać pieniądze na wyprawę moim celem było przepracować miesiąc bez dnia wolnego. Zaczęło się obiecująco, codziennie po pracy odliczałem kupkę banknotów, tak minął tydzień, szef pochodzenia perskiego był zadowolony ze mnie, zostawił mi nawet taksówkę, dużego nowego mercedesa na czas świąt na 24 godziny bez zmiennika. Mogłem teraz wybierać najlepszy czas pracy i poczułem luz widziałem się już po miesiącu z górą pieniędzy, byłem z siebie dumny. Dlatego też wieczorem w godzinach mniejszego ruchu odwiedziłem znajomy lokal a właściwie nielegalna piwnicę gdzie wpuszczano tylko znajomych, po obejrzeniu przez ukrytą kamerę. Była dobra muzyka, wszyscy palili trawę. W tej miłej atmosferze poznałem Petrę, atrakcyjną blondynkę, miło nam się rozmawiało, ponieważ było już późno zaoferowałem się odwieść ją do domu. W naszym mieszkaniu był tylko Gerhard, marzący o kobiecie, ale, mimo że był cholernie inteligentny, jego chorobliwa chudość i nerwowe niekontrolowane ruchy głową trzymały kobiety daleko od niego, Stefan i Helga pojechali do rodziców. Lubiłem Gerharda, imponował mi inteligencją, zdradził mi kilka sposobów jazdy na gapę, teraz nadarzyła się okazja abym ja mu zaimponował czymś więcej niż marzeniami o żeglowaniu po Atlantyku. Mówiąc krótko Petra wylądowała u nas i spędziliśmy kilka wspaniałych dni, nie wychodząc z domu. Jedzenie zamawiałem telefonicznie, raz wielką pizzę upiekł Gerhard, moja taksówka stała pod domem.
Dodaj komentarz